W samym sercu Żoliborza

Kto by pomyślał, że można zakochać się w sklepie mięsnym? Słyszałam, że ktoś zakochał się kiedyś stojąc w kolejce po pięćdziesiąt deko truskawek, ale żeby w sklepie mięsnym? A jednak!. Ci spośród Was, którym wydaje się teraz, że będzie to banalna historia o miłości do kotleta schabowego, są w błędzie. Ale są pewnie i tacy, którzy dobrze wiedzą, gdzie zabiorę Was tym razem…

Krasińskiego 25 – to właśnie tutaj, w samym sercu warszawskiego Żoliborza, 19 września 2012 roku, w dawnej siedzibie sklepu mięsnego powstało Kalinowe Serce. Miejsce szczególne, pełniące funkcję salonu kulturalnego, antykwariatu, kawiarni, herbaciarni, a także kameralnej sceny muzycznej i artystycznej w ogóle. Miejsce nieprzypadkowe. Nieprzypadkowa zupełnie jest już sama lokalizacja Kalinowego Serca, które w pewien symboliczny sposób sąsiaduje z białym domem Kaliny Jędrusik –Dygat. Nie dziwi zatem, że to właśnie tutaj – w rocznicę śmierci tej znakomitej artystki, reżyser Zbigniew Dzięgiel wraz z aktorem Maciejem Zakościelnym otwarli miejsce mające upamiętniać postać Kaliny Jędrusik. Tak też powstała Fundacja Artystyczna „Kalinowe Serce”, a wraz z nią dom spotkań ze sztuką, z muzyką, z teatrem i – jak mówią sami pomysłodawcy projektu – także z drugim Człowiekiem. Człowiek bez wątpienia pełni tu funkcję najistotniejszą, bo bez ludzi tego miejsca by nie było, a już na pewno nie byłoby takim, jakim jest… I myślę tu o tych wszystkich, którzy są tutaj obecni – zarówno stale, jak i chwilowo. Z sentymentem wspominam Kobietę, która przed mającym się rozpocząć koncertem, usługuje zebranym gościom i z dużym namaszczeniem wybiera filiżanki do herbaty – co ciekawe zastawa jest tu na tyle różnorodna, że trudno spotkać dwie takie same porcelanowe filiżanki.

Do herbaty koniecznie trzeba spróbować ciasta: sernik bądź szarlotka – podobno podawane są tutaj tak, jak niegdyś u Kaliny Jędrusik. I to jest fenomen, bo w tym miejscu naprawdę można poczuć się jak w domu. Zapach ciasta, aromat świeżo zmielonej kawy, lampka wina i to wnętrze –takie ciepłe i przytulne. Gdzieniegdzie rozstawione są pamiątki, na ścianach wiszą zdjęcia wykonane przez Zofię Nasierowską, oddające klimat lat 60’tych.

Nie wiem, jak wygląda to miejsce na co dzień, bo bywam tu tylko podczas koncertów, jednak swoista wspólnota, którą tworzy tutejsza publiczność, także jest na swój sposób wyjątkowa. Przychodzą ludzie świadomi muzyki, zakochani w tym miejscu, w którym przeszłość miesza się, a może po prostu dopełnia z teraźniejszością? Pomiędzy gęsto zapełnionymi rzędami krzeseł, przechodzi uśmiechnięta kelnerka z tacą. Niektórym z gości przynosi charakterystyczną dla tego miejsca herbatę kalinową. Gasną światła, pozostaje klimatyczny półmrok i już wiadomo, że za chwilę rozpocznie się koncert.

Kiedy byłam tutaj kilka dni temu, gościem Kalinowego Serca była zjawiskowa Monika Urlik – jednak każdy z gości tego miejsca jest absolutnie wyjątkowy. Na scenie wielokrotnie występowała i występuje wciąż jedna z Przyjaciół Kalinowego Serca -Magda Umer, która jako córka chrzestna Kaliny Jędrusik, stała się niejako Matką Chrzestną Kalinowego Serca. Patronką miejsca jest oczywiście sama Kalina Jędrusik, a jego misją wspieranie i promowanie twórczości młodych, zdolnych artystów. Zapraszam Was do odwiedzenia tego miejsca, a tych spośród Was, którzy chcieliby wesprzeć działanie Fundacji „Kalinowe Serce” do wejścia na stronę internetową: http://www.kalinoweserce.pl/kalinowe-serce.html

 

Komentarze

Komentarze