W telewizji śniadaniowej, na którą zerkałam jednym okiem, szykując się do pracy, dziewczyna pochylała się właśnie nad przygotowywaną przez siebie pizzą. W pewnym momencie, westchnęła z namaszczeniem, po czym z czarującym uśmiechem spojrzała w okienko kamery. Proszę państwa – rzekła ona – zaręczam, że nie chcielibyście poczuć tego zapachu, bo gdybyście go poczuli, to zapragnęlibyście czym prędzej zjeść tę pizzę w całości i nie zawahalibyście się poprosić o dokładkę.
Po cichu przyznałam jej rację, jednak było już za późno – do mózgu zdążyła dotrzeć informacja, że pokarm jest blisko, na wyciągnięcie ręki. Bogu dzięki, perspektywa zjedzenia pizzy była tego dnia tylko trochę odroczona w czasie. Byle do wieczoru – powiedziałam sama do siebie i sięgnęłam do szafy po sukienkę w kolorze świeżej bazylii. Spojrzałam na zegarek i uznałam, że to najwyższy czas aby ruszyć do pracy, ale wciąż jeszcze za wcześnie, żeby zarezerwować stolik na ten wyjątkowy, świąteczny wieczór.
![](https://warszawiankaflancowana.pl/wp-content/uploads/2022/02/271947574_473219410945651_5253374369841800584_n.jpg)
Międzynarodowy Dzień Pizzy obchodzę z upodobaniem od kilku lat. Jednak dopiero niedawno odkryłam miejsce, w którym pizza smakuje prawie tak dobrze, jak ta, którą jadłam nieraz, studiując w Neapolu. Prawie, bo receptura tamtejszego specjału jest pilnie strzeżona i nie wychodzi poza granice miasta. Ten, kto był w Neapolu doskonale wie o czym mówię. Wszyscy, którzy tęsknią za smakiem tej jedynej i bezkonkurencyjnej pizzy nie zawiodą się przekraczając podwoje iście włoskiego lokalu przyklejonego do tylnej ściany Starej Ochoty.
Mówiąc o niebie, zazwyczaj mamy na myśli górne przestrzenie rzeczywistości, w tym przypadku do kulinarnego raju wiodą schody, którymi kierujemy się w dół. Nagle, orientujemy się, że wnętrze, w którym się znaleźliśmy jest niezwykle kameralne. Z głośników dobiega klimatyczna, włoska muzyka, a całość łudząco przypomina miejsca, które są nam dobrze znane – jeśli nie z pobytu we Włoszech, to z pewnością z „Rzymskich Wakacji”. Istotnie, lokal jest na tyle fotogeniczny, że z powodzeniem mógłby posłużyć za scenerię do niejednego filmu. Intuicyjnie, przychodzi na myśl komedia romantyczna, gdyż jak twierdzą wtajemniczeni pizza jest niezwykle romantyczna…
Wybiło południe, dlatego biorę do ręki telefon i cierpliwie czekam na połączenie. Zajęte. „Cierpliwość ma gorzki smak, ale jej owoce są słodkie”, dlatego dzwonię ponownie. Niestety – słyszę po drugiej stronie – nie praktykujemy rezerwacji… Nie dając jednak za wygraną, pytam uprzejmie: jakie jest prawdopodobieństwo, że uda mi się wejść do środka? -Obawiam się, że niewielkie…
Ci, którzy znają mnie lepiej, doskonale wiedzą, że potrafię czyhać w przeróżnych kolejkach w nadziei, że stanie się coś zupełnie nieprzewidzianego i zaskakującego – dającego wyraz sentencji: „ostatni będą pierwszymi”. Tym razem, chciałam jednak mieć pewność, że uda mi się zjeść pizzę i uczcić jej święto należycie. Nie myśląc zbyt długo, zadzwoniłam pod inny sprawdzony adres, który swą nazwą nawiązuje do ulicy przecinającej Neapol na pół.
Zaledwie kilka godzin później, utwierdziłam się w przekonaniu, że była to słuszna decyzja. Po okazaniu certyfikatu usiadłam przy stoliku, spojrzałam w kartę i stało się jasne, że wieczór będzie nie tylko dobry, ale i pyszny. Truflowa pizza, poddająca się prawu ciążenia, zwanego powszechnie grawitacją, domowe wino, wyborne Towarzystwo. Doprawdy, czego chcieć więcej?
W pewnym momencie, do osób zajmujących sąsiedni stolik przysiadła się dziewczyna -dość głośna, ekspresyjna. Jej obecność zaczęła mi doskwierać … Szybko przywołałam się jednak do porządku. Ile to razy, ostatnimi czasy brakowało mi tego gwaru? Jak bardzo za tym tęskniłam?
![](https://warszawiankaflancowana.pl/wp-content/uploads/2022/02/272466191_663369541532241_3722540909142100885_n.jpg)
Kiedy poznaje się Warszawę zmysłem smaku, to często można odnieść wrażenie, że mieszka się w najlepszym miejscu na świecie. Być może, po prostu niezwykle smakowitym – to, co najlepsze może być przecież wszędzie tam, gdzie akurat się znajdujemy i tam, gdzie chcemy aby było najlepiej. Wszystko jest kwestią odpowiednich ingrediencji…
Ciekawe, że przepis na udany wieczór i na dobre, szczęśliwe życie jest stosunkowo prosty, trzeba jednak wykonać go umiejętnie, z dużą dozą uważności. Tak, jak tworzy się pizzę. Warto uczyć się od Włochów tej właśnie prostoty, która daje najprawdziwszą, życiodajną radość. Taką, która karmi zmysły. Ktoś powie: ale oni przecież mają słońce, im jest łatwiej. Możliwe, tyle że wtedy, kiedy słońce chowa się za chmurami pozostaje drugi człowiek, który może rozpromienić nam dzień i siąść z nami do stołu, po to, aby wspólnie celebrować czas, który trwa… Międzynarodowy Dzień Pizzy jest jedynie pretekstem, okazji jest znacznie więcej. A zatem kosztujmy życie – kawałek, po kawałku i kroczmy Warszawą szlakiem tego, co najlepsze!
Buon appetito
![](https://warszawiankaflancowana.pl/wp-content/uploads/2022/02/272579951_445125007349761_8953296340733647270_n.jpg)