Niestety nie mam własnych dzieci, dlatego dzisiejszy post będzie krótki, jednak nie aż tak, jak wywiad, którego na potrzeby artykułu, udzielił mi mój trzyletni Siostrzeniec. Na pytanie: co najbardziej podoba Ci się w Warszawie? Odpowiedział: Ursynów… Wypowiedź tylko pozornie jest niewyczerpująca, w istocie kryje w sobie obszerne pole do interpretacji.
Kiedy byłam w wieku obydwu moich Siostrzeńców, mimo częstych pobytów w Warszawie, nie miałam pojęcia, że taka dzielnica istnieje, dowiedziałam się o niej o wiele później, kiedy serial Alternatywy 4, stał się jednym z moich ulubionych. W tamtym czasie, podczas rodzinnych wypadów, naszym „warszawskim domem” było mieszkanie mojego Wujka na Targówku, w którym bezkonkurencyjną atrakcją były zabawy z moimi Kuzynami. Uwielbiam powracać do tamtych wspomnień, dlatego rozumiem doskonale sentyment, jakim Marek i Mateusz darzą blok na Ursynowie. To właśnie tu spędzają poranki i wieczory, w trakcie pobytów w Warszawie. Po kilku latach, ja również pokochałam to miejsce, głównie ze względu na czas spędzany tu z najbliższymi, wśród których trzeba wymienić również przyjaciół. Gdyby nie moja Przyjaciółka, pewnie do dziś, nie odwiedziłabym z Siostrzeńcami Natolińskiego Parku Linowego (Tarzanek Ju – huu), usytuowanego w pięknym Parku Przy Bażantarni.
Miejsce doskonale nadaje się dla dzieci, młodzieży i dorosłych, ponieważ składa się z trzech torów, o różnym stopniu trudności i wysokości. Wszystko jest tu doskonale zorganizowane, toteż nie ma obaw o brak właściwych zabezpieczeń. Wspinaczkę poprzedza kilkuminutowe, profesjonalne szkolenie z Instruktorem. Najlepszą rekomendacją jest jednak ogromna radości wszystkich wspinających się dzieci, a także poczucie dumy, widoczne na twarzach poszczególnych członków rodziny, przypatrujących się swoim pociechom. Organizatorzy zapewniają, że wspinać się tu mogą nawet czterolatki, jednak moim zdaniem jest to atrakcja dla dzieci od szóstego roku życia. Młodsi natomiast znajdą zadowalającą alternatywę w jednym z dwóch potężnych placów zabaw – również dostosowanych do poszczególnych grup wiekowych. Niezwykle urzekające jest to, że kiedy nagle –zmęczone dzieci mają ochotę na chwilę wytchnienia, a Ty uzmysławiasz sobie, że nie masz przy sobie żadnej książki, możesz ją odnaleźć w jednej z tutejszych bibliotek, znajdujących się w imitowanych na pnie drzew schowkach… Kiedy byliśmy tam ostatnio, wybraliśmy jedną z naszych ulubionych pozycji…
O ile mój młodszy siostrzeniec nie widzi świata poza Ursynowem, o tyle starszy nie wyobraża sobie pobytu w Warszawie bez wizyty w Centrum Nauki Kopernik. Trudno się dziwić, zamiłowanie do przedmiotów ścisłych odziedziczył w genach po swoich Dziadkach, toteż dokonywane przez niego eksperymenty cieszą go nie lada. Największe w Polsce, interaktywne Centrum Nauki jest idealnym sposobem na spędzanie czasu dla każdego, nie tylko dla dzieci, jednak najmłodsi przychodzą tu wyjątkowo chętnie i lubią tu powracać. Pomysł Centrum pochodzi od Łukasza Turskiego, profesora fizyki teoretycznej, znanego popularyzatora nauki –głównie fizyki i matematyki. Kiedy byłam mała, mowy nie było o spędzaniu sobotnich poranków w tego typu miejscach, ich funkcję pełniły edukacyjne programy telewizyjne m.in. Sigma i Pi (Przybysze z Matplanety). Razem z moją Siostrą miałyśmy dużo szczęścia, bo Mama – nauczycielka techniki, matematyki i fizyki – wykorzystując dostępne wówczas pomoce naukowe, organizowała nam namiastkę Centrum Nauki w naszym domu. Kto wie, może właśnie dlatego, tak bardzo cieszę się, kiedy Mateusz po raz kolejny podejmuje decyzję o wyprawie do Centrum Nauki Kopernik… Alternatywą może być w tym wypadku jedynie Muzeum Techniki i Przemysłu NOT, mieszczące się w siedzibie Pałacu Kultury i Nauki. Jednak o tej atrakcji, jak również o wielu innych, dedykowanych Dzieciom, opowiem Wam już innym razem…
Z najlepszymi życzeniami Dla Mateusza i Marka, w dniu ich święta 🙂