„Kapitanie mój kapitanie” – po tych słowach nastała cisza i zgasły wszystkie światła. To był dla mnie idealny czas, aby z kieszeni marynarki dobyć chusteczkę i osuszyć ślady wzruszenia. Zastygłam w bezruchu, niezdolna do tego aby bić brawo. Potrzebowałam przestrzeni do refleksji, musiałam dojść do siebie, ochłonąć…