To był jeden z tych pięknych, ciepłych i prawdziwie wiosenny dni. Stojąc w pełnym słońcu na obrzeżach Hali Mirowskiej, kontemplowałam poczyniony zakup i przyznałam w myślach, że palma, którą właśnie wybrałam jest o wiele ładniejsza od tej, którą kupiłam godzinę wcześniej… W tym właśnie zamyśleniu tkwiłabym z pewnością jeszcze jakiś czas, gdyby nie to, że na ziemię sprowadził mnie stanowczy, choć przyciszony nieco głos:
– Pani tu nie stała!
– Jak to nie stałam, skoro cały czas tu stoję?
– Pani tu nie stała i nic nie kupowała, rozumie Pani?!
W tym momencie, ewidentnie przerażony sprzedawca, dosłownie wyrwał wybraną przeze mnie przed chwilą palmę i oddał mi moje pieniądze.” Boże Kochany, co się dzieje” – pomyślałam i jakby nie było trochę się przestraszyłam! Właśnie wtedy zobaczyłam podążającą w naszym kierunku Straż Miejską.