Wygraliśmy. Wygraliśmy 4:0 – to nie jest żart i nie trzeba się śmiać… Tamtego dnia tylko cud sprawił, że zdążyłam na mecz, bo jak zwykle wyszłam z pracy później niż planowałam. Na Stadion Narodowy, zwany przez Warszawiaków Narodowym Koszykiem dotarliśmy metrem wraz z tłumem kibiców przyodzianych w biało czerwone szaliki. Ja również byłam przyodziana – nie w szalik, ale za to w profesjonalną koszulkę z napisem „POLSKA”, którą specjalnie na tę okazję pożyczyła mi koleżanka – wierna kibicka, żona byłego sędziego piłkarskiego. Barwy klubowe, które miał na sobie co drugi przechodzeń – każdy szedł na mecz – tworzyły na ulicach warszawy symboliczną flagę Polski.
Miesięczne archiwum: czerwiec 2018
Warszawa, do której mam pociąg – cz. II
Zastanawiacie się czasami, czy wszyscy podróżni, których mijacie na dworcu stoją na właściwym peronie? Ja zadaję sobie w myślach to pytanie za każdym razem, jeszcze zanim pociąg, na który czekam wjedzie na stacje – i to nie tylko dlatego, że słyszałam kiedyś o kobiecie, która zamiast do Warszawy pojechałaby w góry, gdyby nie jakiś życzliwy Człowiek z parasolem w ręku, który w ostatniej chwili wskazał jej prawidłowy kierunek… Zygmunt Freud analizując podobne przypadki stwierdziłby z pewnością, że dokonując takiej pomyłki, realizujemy w istocie swoje podświadome pragnienia… Kto wie, być może tamta kobieta naprawdę marzyła o spacerze po Krupówkach, jednak w praktyce decyzję dotyczącą destynacji podejmujemy zwykle w chwili zakupu biletu i zazwyczaj pragniemy pozostać jej wierni. Prawdziwy problem zaczyna się wtedy, kiedy pociągów jadących w tym samym kierunku jest więcej…
Warszawa, do której mam pociąg
Zazwyczaj odbywa się to w ten sam sposób: włączam komputer, wchodzę na stronę PKP EIC, loguję się na indywidualnym koncie i kupuję bilet. Wygodnie, na kanapie, przy herbacie. Jednak biorąc pod uwagę moją nieznośną skłonność do zapominania haseł dostępu, w końcu nastała chwila kiedy to musiałam skorzystać z bardziej tradycyjnego rozwiązania. I tak przy okazji sobotnich zakupów w przydworcowej Galerii Katowice, stanęłam w kolejce po bilet kolejowy do Warszawy.