Wpatrując się w tablicę rozdzielczą z umieszczonymi na niej bezpiecznikami przypomniałam sobie jeden z moich ulubionych fragmentów Kabaretu Hrabi. W trakcie egzaminu, wykładowca zadaje studentce pytanie: co Pani wie o Oświeceniu? W odpowiedzi słyszy: ja wiem! Oświecenie jest na prónd. – Na prónd? Dopytuje coraz bardziej skonsternowany profesor. – tak, na prónd, taki nieduży, plus minus…
Archiwa tagu: Warszawianka Flancowana
W Nowym Świecie Muzyki
Nie. Nie byłyśmy spóźnione, byłyśmy pół godziny za wcześnie. Na tyle wcześnie, żeby zamówić dwie lampki czerwonego wina i usiąść swobodnie tuż przy witrynie wychodzącej na Nowy Świat. To właśnie tu, przy skrzyżowaniu ze Świętokrzyską mieści się Nowy Świat Muzyki, w którym rokrocznie odbywają się koncertowe obchody urodzin Fryderyka Chopina. Tego wieczoru na scenie miał wystąpić Janusz Olejniczak, którego twórczość obie z Zu bardzo cenimy. W pewnym momencie doszłyśmy do wniosku, że skoro jesteśmy wcześniej, możemy z powodzeniem zająć wygodne miejsca na widowni… Idąc w kierunku drzwi wejściowych minęłyśmy Jerzego Kisielewskiego, który uśmiechnął się do nas życzliwie.
Warszawa – miasto, które dobrze prezentuje się w teatrze
„Wybierzesz się ze mną do teatru?” Wpatrując się w ekran telefonu, trochę wbrew sobie, za to w pełnej zgodzie z rozsądkiem naznaczonym odpowiedzialnością, odpisałam na zadane pytanie: niestety nie mogę… Faktem jest jednak, że kiedy mam w alternatywnie jakąkolwiek inną rozrywkę nierzadko wybieram teatr. Tak już mam od kilku lat i nie sądzę aby prędko miało się to zmienić. To jest zresztą jeden z powodów, dla których trudno byłoby mi wrócić na Śląsk… Mnogość teatrów w Warszawie kontrastująca z ich dojmującym niedostatkiem w Katowicach tworzy pewien kulturalny magnetyzm, który nieustannie pociąga mnie w tym jedynie słusznym warszawsko – teatralnym kierunku…
Warszawa – miasto, które stwarza okazje
Trudno byłoby mi określić wszystkie zmiany jakie zaszły w Warszawie w trakcie ostatnich pięciu lat, ale tym co zmieniło się zauważalnie jest rozkład jazdy tramwajów warszawskich. Jeżdżące niegdyś ze szwajcarską punktualnością siedemnastki, przyjeżdżały jedna po drugiej w odstępie zaledwie dwóch minut. Aktualnie, odprowadzając wzrokiem odjeżdżający sprzed nosa tramwaj, czeka się na następny około piętnastu minut. Dla przeciętnego Kowalskiego być może nie ma to żadnego znaczenia, ale dla osoby, która już z chwilą wyjścia z domu jest spóźniona do pracy, ma to znaczenie ogromne.
Warszawa, do której mam pociąg
Zazwyczaj odbywa się to w ten sam sposób: włączam komputer, wchodzę na stronę PKP EIC, loguję się na indywidualnym koncie i kupuję bilet. Wygodnie, na kanapie, przy herbacie. Jednak biorąc pod uwagę moją nieznośną skłonność do zapominania haseł dostępu, w końcu nastała chwila kiedy to musiałam skorzystać z bardziej tradycyjnego rozwiązania. I tak przy okazji sobotnich zakupów w przydworcowej Galerii Katowice, stanęłam w kolejce po bilet kolejowy do Warszawy.
Warszawa, która jest jak ciepły letni deszcz
Zdarza się, że brak planów jest zdecydowanie najlepszą perspektywą spędzenia piątkowego wieczoru. W tym przypadku, brak zobowiązań, oznacza możliwość zaparzenia gorącej herbaty, wejścia do łóżka i czytania książki, aż do momentu kiedy nie zmorzy nas sen. Banalne, nudne, oldschoolowe; ale przyznajcie sami: czego chcieć więcej? Dźwięk sms – a wytrącił mnie z tych błogich rozmyślań. –„Łazienki Królewskie, spacer z adrenaliną, dziś o 19:30, idziemy?”- Nigdzie nie idę, pomyślałam od razu, ale chwilę później odpisałam: „oczywiście, że tak!”.
Warszawa – miasto, które pachnie kawą
Jest taki moment, tuż po wyjściu z pracy, kiedy nagle zdajesz sobie sprawę z tego, że to nie jest Twój dzień. Wszystko idzie na opak, nie tak jak powinno, a w dodatku pada deszcz. Zastanawiasz się wtedy, co możesz zrobić, żeby ten dzień miał jednak udane zakończenie. Przechodząc obok jednego z ulubionych teatrów, pomyślałam, że najlepiej będzie wykorzystać ten czas na zrobienie kilku zdjęć do posta. Szybko zorientowałam się, że teatr – co oczywiste, biorąc pod uwagę godzinę – jest zamknięty. Minęłam kasy biletowe; tam przy jedynym stoliku siedział Dyrektor teatru. Ukłoniłam się i uśmiechnęłam zdawkowo. On, nie myśląc długo, otwarł przede mną drzwi, przedstawił się i powiedział: Teatr co prawda jest zamknięty, ale może napije się Pani ze mną kawy?
Warszawa, która stoi w kolejce
Lubicie pączki? Zanim udzielicie odpowiedzi na to pytanie, powinniście wiedzieć, że jest ona o wiele prostsza, niż odpowiedź na pytanie, czy chcecie je kupić…
Dwa lata temu, pożyczyłam od znajomej z pracy grę planszową „Kolejka”. Od tego czasu, nigdy w nią nie grałam, bo żaden z moich znajomych nie był w stanie przebrnąć przez instrukcję obsługi, zawartą w książeczce przypominającej objętością przeciętnych rozmiarów książkę kucharską. Kto by pomyślał, że aż tyle instrukcji może znaleźć zastosowanie w sytuacji, która wydaje się tak bardzo oczywista, jednoznaczna i nie podlegająca dyskusji. W kolejce obowiązuje przecież jedna tylko i wyłącznie zasada: zasada kolejności.
Warszawa – miasto, które karmi
Lubicie piątkowe wieczory? Ja też. Jednego z tych upragnionych, wyczekiwanych wieczorów, spotkaliśmy się przypadkiem z moim Kolegą z pracy na przystanku… Tramwaj nr 17 spóźniał się niemiłosiernie i zupełnie niezrozumiale, biorąc pod uwagę fakt, że zgodnie z rozkładem, w ciągu ostatnich piętnastu minut powinien przyjechać co najmniej pięć razy… Spoglądam na P, który nerwowo zerkał na zegarek. Szczęśliwi czasu nie liczą, ale Ci spóźnieni a i owszem! – Spieszysz się? Zagaiłam rozmowę, żeby dopełnić zapomnianej i niepraktykowanej tradycji small talku… – Tak, za chwilę mam kolację na Koszykowej, a Ty, też jesteś spóźniona? – Nie, na szczęście wyjątkowo będę na czas, kolacje jadam znacznie później – nawet w zimowe wieczory, kiedy zmrok zapada tuż po 15:00…. Oczywiście, że byłam spóźniona, ale po co wtajemniczać w to Kolegę z pracy… W dodatku na przystanku tramwajowym, gdzie nie wiadomo kto słyszy… Zresztą biorąc pod uwagę fakt, jak często spóźniam się do pracy, pytanie miało charakter czysto retoryczny… Jaki jest jednak sens, aby zdradzać komukolwiek, że kolacja co prawda będzie za dwie godziny, ale czas przygotowania do niej wyniesie około 1,5 h? I nie mam tu na myśli przygotowań kulinarnych, bo kolację zjem przecież na mieście…
Warszawa, która leczy
Są takie poranki, kiedy zamiast budzika, budzi Cię świergot ptaków, przytulny szum deszczu, zapach kawy lub czyjś przyjazny głos, który zapowiada, że śniadanie jest już podane do stołu. Oczami wyobraźni widzisz już ten stół, a na nim: świeże pieczywo, bagietki z Placu Zbawiciela, wiejskie masło ze Społem, kawa z kawiarki (lub równie dobra z ekspresu na kapsułki), małe słoiczki z dżemami i jajecznica. Wstajesz i jesz. Tak bywa.