Kiedy wspomniałam koledze, o czym aktualnie piszę, zaczął wymieniać obcojęzycznie brzmiące nazwiska poszczególnych piłkarzy i opowiadać mi pokrótce historię Legii. Nie jestem wielką fanką piłki nożnej, jednak żyjąc pomiędzy Katowicami, a Warszawą, chcąc nie chcąc stałam się kibicem dwóch polskich klubów piłkarskich…
Archiwa tagu: warszawa
Droga usłana kwiatami
Boże Ciało niezmiennie kojarzy mi się z kwiatami. Kiedy byłam dzieckiem, sypałam płatki polnych kwiatów w rytm słów „święty, święty, święty, Pan Bóg zastępów”. Dziś, z dużym sentymentem, przypatrywałam się temu, jak pięknie kontynuuje ten zwyczaj kolejne pokolenie dzieci. Różnobarwne płatki, połyskujące w porannych promieniach czerwcowego słońca, dekorują drogę Jezusowi, który przechodzi w procesji ulicami miasta. Kilka dni temu, mijając jedną z warszawskich kwiaciarni, zwróciłam uwagę na poustawiane kosze z przygotowanymi na tę okoliczność płatkami białych róż.
Górska wioska, ujazdowska
Czasem myślę sobie, czy by nie rzucić tego wszystkiego i nie wyjechać w Bieszczady… Na co dzień żyję zgodnie z rytmem tego miasta. Jego tempo jest adekwatne z moim własnym; jednak wystarczy jedna chwila, aby dostrzec, że takie życie na dłuższą metę jest trudne. Kilka dni temu, kiedy skręciłam kostkę i przemieszczałam się po mieście kuśtykając, uświadomiłam sobie, że Warszawa jest idealnym miejscem do życia pod warunkiem, że jesteś młody i zdrowy.
Warszawskie dzieci
Niestety nie mam własnych dzieci, dlatego dzisiejszy post będzie krótki, jednak nie aż tak, jak wywiad, którego na potrzeby artykułu, udzielił mi mój trzyletni Siostrzeniec. Na pytanie: co najbardziej podoba Ci się w Warszawie? Odpowiedział: Ursynów… Wypowiedź tylko pozornie jest niewyczerpująca, w istocie kryje w sobie obszerne pole do interpretacji.
Plac Bankowy – tutaj wszystko się zaczęło
Wierzycie w miłość od pierwszego wejrzenia? Bierzecie pod uwagę fakt, że jedno spojrzenie może okazać się zapowiedzią pięknej historii, która odmieni Wasze życie? Jeśli chodzi o mnie, wierzę wyłącznie w taką miłość, a to dlatego, że wierzę w przeznaczenie. Trzy lata temu, dzień po przeprowadzce do Warszawy, wracając z pracy, wysiadłam z metra na stacji Ratusz Arsenał, żeby wyrobić sobie warszawską kartę miejską (która raz na zawsze miała zakończyć moje przygody z kontrolerami). Chcąc rozejrzeć się po okolicy, wyjechałam ruchomymi schodami z podziemi i właśnie wtedy, Go zobaczyłam! Był piękny, zjawiskowy, interesujący…
Muzycy z Floriańskiej
Kilka pierwszych dni, tuż po przeprowadzce spędziłam na warszawskiej Pradze. Stojąc na balkonie, w jeden z ciepłych majowych wieczorów, poczułam niepowtarzalny klimat tego miejsca. Nie pamiętam co wtedy śpiewali, ale wiem, że było ich kilku.
Do pracy Rodacy!
Kiedy tamtego dnia wysiadłam z tramwaju, byłam pewna, że moja podróż niechybnie dobiega końca. W trakcie długotrwałych negocjacji z Panem Kanarem, w mojej głowie przewijały się na przemiennie tylko dwie myśli: co tu zrobić, żeby uniknąć mandatu, a jednocześnie, nie spóźnić się na rozmowę kwalifikacyjną… Trudno określić, co w tej sytuacji było kwestią priorytetową. Dopiero wtedy, kiedy sprawa Pana Kanara związana z niefortunnym biletem zakończyła się umorzeniem kary, w mojej głowie zaświtała myśl trzecia: co by tu zrobić, żeby wreszcie dowiedzieć się, w jaki sposób dotrzeć do celu na czas?
Cisza i spokój ukryte w zgiełku miasta
Tego dnia wyszłam z pracy później, niż powinnam i nie udało mi się znaleźć miejsca siedzącego w zatłoczonym autobusie. Nerwowo zerkałam na zegarek, zupełnie tak, jak gdyby ta czynność mogła przyspieszyć zmianę świateł na zakorkowanym skrzyżowaniu. Chłopak tuż obok mnie słuchał muzyki; to nic, że miał na sobie słuchawki, bo i tak wszyscy wokoło wiedzieli, czego słucha… Ktoś inny już od piętnastu minut omawiał przez telefon kwestie związane z zakupem nowego samochodu. Zamknęłam oczy; mimowolnie pomyślałam o tym, dokąd jadę, i że zanim tam dotrę, muszę choć na chwilę odłączyć się od odgłosów miasta – w myśl zasady, że to, czego szukamy na zewnątrz, powinniśmy najpierw odnaleźć w sobie.
Czytaj dalej…
Schody do nieba
Duże miasto w pewnym sensie przypomina wysokie góry – w obu przypadkach najlepiej trzymać się szlaku i nie chodzić na skróty. Wierna tej zasadzie z chwilą przeprowadzenia się do Warszawy jedynie upewniłam się w przekonaniu, że ma ona sens –zwłaszcza kiedy spacerujesz wieczorami. Porównując to miasto do gór nie mam jednak na myśli wyłącznie kwestii bezpieczeństwa. Są w Warszawie takie sytuacje, kiedy czujesz się tak jakbyś miał pod górę, zupełnie tak jak gdybyś pokonywał strome schody… Myślisz sobie wtedy: schody, schody, dlaczego zawsze muszą być jakieś schody?
Czytaj dalej…
Rzymskie wakacje w Warszawie
Zastanawialiście się dlaczego czasem czujemy się tak jakbyśmy w danej chwili znajdowali się zupełnie gdzie indziej? Może nawet jakbyśmy byli w dwóch miejscach jednocześnie… Deja Vu? Podobno lubimy wszystko to, co dobrze nam się kojarzy: melodie które przywołują miłe wspomnienia, zapachy kojarzone z osobami, które kochamy i miasta, w których choć przez chwilę możemy oderwać się od rzeczywistości, zupełnie tak jakbyśmy byli na wakacjach.