Biorąc pod uwagę, że średnio raz w tygodniu chodzę do teatru, to co powiem, będzie dla niektórych sporym zaskoczeniem – a jednak – Warszawa, kojarzy mi się z kinem, a właściwie z filmem…
Archiwa tagu: Warszawianka Flancowana
W samym sercu Żoliborza
Kto by pomyślał, że można zakochać się w sklepie mięsnym? Słyszałam, że ktoś zakochał się kiedyś stojąc w kolejce po pięćdziesiąt deko truskawek, ale żeby w sklepie mięsnym? A jednak!. Ci spośród Was, którym wydaje się teraz, że będzie to banalna historia o miłości do kotleta schabowego, są w błędzie. Ale są pewnie i tacy, którzy dobrze wiedzą, gdzie zabiorę Was tym razem…
Senatorska 38
Podobno trzy pierwsze sekundy podczas spotkania, zupełnie wymykają się spod kontroli naszego mózgu. W tracie tych trzech sekund, zwykle pada imię i nazwisko nowo poznanej osoby i jeśli nie zostanie przez nią choć raz powtórzone, na zawsze pozostaje dla nas tajemnicą. Niestety do dziś nie jestem wstanie przytoczyć nazwiska Przewodnika, z którym zwiedzałam jeden z warszawskich obiektów – pamiętam jednak, że sposób w jaki opowiadał był niezwykle interesujący.
Droga usłana kwiatami
Boże Ciało niezmiennie kojarzy mi się z kwiatami. Kiedy byłam dzieckiem, sypałam płatki polnych kwiatów w rytm słów „święty, święty, święty, Pan Bóg zastępów”. Dziś, z dużym sentymentem, przypatrywałam się temu, jak pięknie kontynuuje ten zwyczaj kolejne pokolenie dzieci. Różnobarwne płatki, połyskujące w porannych promieniach czerwcowego słońca, dekorują drogę Jezusowi, który przechodzi w procesji ulicami miasta. Kilka dni temu, mijając jedną z warszawskich kwiaciarni, zwróciłam uwagę na poustawiane kosze z przygotowanymi na tę okoliczność płatkami białych róż.
Teatr – samo życie
Tamtego, sobotniego popołudnia, idąc w kierunku Stadionu Narodowego, myślałam wyłącznie o tym, że wolałabym wybrać się do teatru. Było już jednak za późno, żeby odwoływać umówione wcześniej spotkanie, zwłaszcza, że byłam spóźniona. „Co ja robię tu?” – ulubiona piosenka z kultowego Kilera powracała do mnie jak mantra. Odpowiedź na pytanie, czy lubię gokarty jest dość skomplikowana, toteż, kiedy okazało się, że nasz voucher na przejazd nie jest aktywny w weekendy, nie poczułam się zawiedziona… Mimo niespodziewanej zmiany planów resztę wieczoru postanowiliśmy spędzić razem przy lampce wina…
Majowo, ogrodowo
Mówiąc o śniadaniu na trawie przychodzi Wam na myśl obraz Edouarda Maneta, Claude Moneta, czy może maluje się Wam przed oczyma wyobraźni własna, indywidualna koncepcja posiłku spożywanego z przyjaciółmi w jednym z ulubionych parków?
Plac Bankowy – tutaj wszystko się zaczęło
Wierzycie w miłość od pierwszego wejrzenia? Bierzecie pod uwagę fakt, że jedno spojrzenie może okazać się zapowiedzią pięknej historii, która odmieni Wasze życie? Jeśli chodzi o mnie, wierzę wyłącznie w taką miłość, a to dlatego, że wierzę w przeznaczenie. Trzy lata temu, dzień po przeprowadzce do Warszawy, wracając z pracy, wysiadłam z metra na stacji Ratusz Arsenał, żeby wyrobić sobie warszawską kartę miejską (która raz na zawsze miała zakończyć moje przygody z kontrolerami). Chcąc rozejrzeć się po okolicy, wyjechałam ruchomymi schodami z podziemi i właśnie wtedy, Go zobaczyłam! Był piękny, zjawiskowy, interesujący…
Do pracy Rodacy!
Kiedy tamtego dnia wysiadłam z tramwaju, byłam pewna, że moja podróż niechybnie dobiega końca. W trakcie długotrwałych negocjacji z Panem Kanarem, w mojej głowie przewijały się na przemiennie tylko dwie myśli: co tu zrobić, żeby uniknąć mandatu, a jednocześnie, nie spóźnić się na rozmowę kwalifikacyjną… Trudno określić, co w tej sytuacji było kwestią priorytetową. Dopiero wtedy, kiedy sprawa Pana Kanara związana z niefortunnym biletem zakończyła się umorzeniem kary, w mojej głowie zaświtała myśl trzecia: co by tu zrobić, żeby wreszcie dowiedzieć się, w jaki sposób dotrzeć do celu na czas?
Miasto Wolności, miasto Wszystkich Świętych
Jest takie miejsce w Warszawie, gdzie ogień pali się cały czas, a jego płomień jest czytelnym symbolem żywej pamięci o tych, którzy odeszli. Tam pełnią wartę Żołnierze, zawsze obecni, dostojni, świadomi tego, że to miejsce jest święte. Na pograniczu Placu Marszałka Józefa Piłsudskiego i Ogrodu Saskiego stoi On – Grób Nieznanego Żołnierza. Stoi dumnie pośrodku miasta, które tętniąc życiem każdego dnia, ani na chwilę nie zapomina o swojej przeszłości, w którą wpisana jest ofiarna śmierć ludzi walczących o wolność.
Warsaw Restaurant Week, droga usłana różami i akcja skrojona na miarę.
Było to tak: Siedzieliśmy właśnie przy stole jedząc makaron ze szpinakiem, przygotowany wcześniej w kilka minut w mojej kuchni i piliśmy dobrze schłodzone białe wino (wbrew powszechnie panującej opinii, o wyższości czerwonego wina nad białym, to było naprawdę niezłe)… Zaczynałam właśnie kroić domowy biszkopt z kawałkami białej czekolady (szarlotka była następna w kolejce) kiedy Zu zapytała: Słuchajcie, a może wybralibyśmy się wspólnie na Restaurant Week? Czytaj dalej…